Po tym, jak chiński koncern motoryzacyjny Geely Holding kupił niemal 10 proc. akcji producenta mercedesów, stając się tym samym największym jego akcjonariuszem, głos zabrała Brigitte Zypries, niemiecka minister gospodarki.
Niemcy są otwartą gospodarką, która z radością wita zagraniczne inwestycje, dopóki nie naruszają one rynkowych reguł gry – taki przekaz wynika z wypowiedzi Brigitte Zypries dla dziennika gospodarczego „Handelsblatt” związanej z ujawnieniem informacji, że chiński Geely Holding ma już 9,7 proc. akcji Daimlera.
Dla wielu Niemców ta wiadomość była szokiem, zwłaszcza, że Geely Holding został równocześnie największym akcjonariuszem firmy będącej jedną z najbardziej rozpoznawanych ikon niemieckiej gospodarki. Mniej akcji Damlera ma drugi na liście jego akcjonariuszy Kuwait Investment Authority (6,8 proc. udziałów) i trzeci BlackRock ze Stanów Zjednoczonych (6 proc.). Tak na marginesie to, fakt że wśród trzech największych akcjonariuszy producenta mercedesów nie ma nikogo z Niemiec może wydawać się również szokujący.
Macron chce wprowadzić ograniczenia w kupnie ziemi. Burzę wywołał duży inwestor z Chin
Po co Chińczykom Daimler?
Geely Holding skupował akcje Daimlera od pewnego czasu – bardziej intensywnie od początku lutego. Na ich zakup wydał około 9 mld dol. Ponoć nie chce ich mieć już więcej niż ma teraz. Chińczycy nie kryją też celu inwestycji.
Chcą uzyskać dostęp do opracowanej przez Daimlera technologii akumulatorów pojazdów elektrycznych i razem z niemieckim koncernem rozpocząć produkcję aut w Chinach. Nieco z tym pomysłem kłoci się fakt, że Daimler ma już w Chinach spółkę joint venture z konkurencyjną wobec Geely firmą BAIC Motor. W niedzielę te dwie firmy ogłosiły plan wspólnej inwestycji o wartości przekraczającej 11,9 mld juanów (1,9 mld dol.) w budowę nowej fabryki Mercedes-Benz w Chinach.
Pomysł uzyskania dostępu do cennych technologii poprzez kupno znacznej liczby akcji niemieckich firm nie podoba się rządowi w Berlinie. Brigitte Zypries we wspomnianym wywiadzie dla „Handelsblatt” powiedziała, że rząd nie zablokuje najnowszej inwestycji Geely Holding, ale będzie się przyglądał jej uważnie. Transakcja nie może być narzędziem ułatwiającym realizację polityki przemysłowej prowadzonej przez chiński rząd.
Trump nakłada cła na panele słoneczne i pralki. Świat się coraz bardziej denerwuje
Wcześniej była fabryka robotów
Kupno znaczącego pakietu akcji w Daimlerze przez Geely Holding nie jest pierwszą kontrowersyjną kwestią związaną z chińskimi inwestycjami w Niemczech.
Pod koniec 2016 roku głośny był zakup koncernu Kuka, niemieckiego producenta robotów przemysłowych przez Mideę, chińską firmę wcześniej głównie zajmującą się produkcją urządzeń klimatyzacyjnych i zmywarek. Wtedy niemiecki rząd antymonopolowy nie zablokował transakcji, ale rząd Angeli Merkel zastanawiał się, czy nie zmienić prawa w ten sposób, aby utrudnić wykup niemieckich firm przez zagranicznych – głównie chińskich – inwestorów.
Nic z tego nie wyszło, ale być może Niemcy, po tym co dzieje się dookoła Daimlera, wrócą do tego pomysłu.
Czytaj więcej: Bogdanka tonie na giełdzie. Dużo problemów – odwołany prezes, zirytowani związkowcy i jeszcze nowa kopalnia w pobliżu.
Czytaj więcej: Czy flagowe Samsungi Galaxy S9 powstrzymają spadki sprzedaży?
Czyli tak: gra jest uczciwa, tak długo gdy to Niemiec kupuje i inwestuje za granicą, gdy kupuje np. polskie czasopisma, portale internetowe… Gdy to Niemca kupują Chińczycy to powód do niepokoju…
Drodzy rodacy… wyciągnijmy wnioski z tej prostej lekcji.