Nie brakuje emocji na światowych giełdach. W środę inwestorów bardzo zaniepokoiły najnowsze dane o inflacji w USA. W styczniu okazała się większa niż się tego spodziewano.
Ceny konsumenckie w Stanach Zjednoczonych powiększyły się w styczniu o 0,5 proc. w porównaniu do grudnia – najwięcej od 5 miesięcy. Analitycy spodziewali się tutaj wzrostu na poziomie 0,3 proc.
Zaskoczeniem był też wzrost inflacji bazowej (tj. z wyłączeniem cen żywności i energii) – ta powiększyła się w styczniu o 0,3 proc., najbardziej od stycznia 2017 roku. Tutaj spodziewano się wzrostu o 0,2 proc.
Podrożało wiele podstawowych lub ważnych towarów i usług. Amerykanie muszą więcej płacić między innymi za paliwo, żywność, opiekę medyczną i nawet ubezpieczenie samochodu – to ostatnie podrożało średnio aż o 1,3 proc., najwięcej od 2001 roku.
W ujęciu rocznym – a więc w porównaniu do danych sprzed roku – ceny konsumenckie w USA powiększyły się o 2,1 proc.
Wyższa inflacja w USA spowodowała, że realnie pensje Amerykanów w styczniu były mniejsze o 0,2 proc. niż w grudniu. To być może miało też swój udział w tym, że – jak podano również w środę – sprzedaż detaliczna w USA zmniejszyła się w styczniu o 0,3 proc. – najwięcej od niemal roku.
70 proc. wpływowych finansistów spodziewa się wkrótce recesji
Szybkie tąpnięcie na giełdach
Dane o inflacji w USA natychmiast wpłynęły na notowania na światowych giełdach. Amerykańskie rynki rozpoczęły dzień poniżej zamknięć z wtorku i później zaczęły mozolnie wspinać się w górę. A w Europie dane spowodowały gwałtowną, ale w sumie dość krótkotrwałą wyprzedaż. Widać to doskonale również na wykresie naszego indeksu WIG20.
Inwestorów najnowsze dane o inflacji zaniepokoiły, ponieważ mocniejszy wzrost inflacji może spowodować szybszą i bardziej zdecydowaną reakcję Fed-u, amerykańskiego banku centralnego. Ten, by powstrzymać wzrost cen, musi podnieść stopy procentowe, a to w konsekwencji spowolni wzrost gospodarczy. I uderzy w wyniki spółek giełdowych, a to w końcu dla graczy giełdowych jest najważniejsze.
Jeszcze we wtorek spodziewano się, że Fed podniesie w tym roku stopy procentowe trzy razy. Teraz mówi się o czterech podwyżkach, z których pierwsza o 25 punktów bazowych nastąpi już na najbliższym posiedzeniu Fed w marcu.
Takiego zdania są między innymi ekonomiści z uznanych instytucji finansowych, takich jak: Barclays, Nomura, Natwest i Capital Economics.
Michael Pearce z Capital Economics w notce do klientów napisał, że na wiosnę inflacja bazowa w USA w ujęciu rocznym wzrośnie w okolice 2,5 proc. i jej trend wzrostowy utrzyma się dłużej. Wspomniane podwyżki stóp procentowych przez Fed wydają się nieuniknione.
Czytaj więcej: W styczniu zarejestrowano tylko 23 ciągniki Ursusa. Polska firma traci rynek?
Czytaj więcej: Najwięcej zarabiamy na handlu z Niemcami. Inaczej jest w wypadku Chin i Rosji.