Z danych opublikowanych w piątek przez GUS wynika, że w najbliższej przyszłości nasza gospodarka w większym stopniu niż do tej pory będzie opierała się na eksporcie.
Jest bardzo prawdopodobne, że wkrótce produkcja przemysłowa w Polsce wzrośnie. GUS podał w piątek, że nowe zamówienia w przemyśle na eksport w listopadzie wzrosły aż o 22,0 proc. w porównaniu do ich wielkości sprzed roku.
Zagraniczny popyt na produkty wytwarzane w Polsce rósł więc w listopadzie szybciej od obrotów w handlu detalicznym nad Wisłą. Te – wg najnowszych danych GUS – powiększyły się w przedostatnim miesiącu roku o 8,1 proc. w stosunku do danych sprzed roku.
To sugeruje, że wkrótce nasza gospodarka będzie w większym stopniu niż teraz napędzana eksportem. Za tym być może też pójdzie w końcu wzrost inwestycji – w końcu rozwijanie w przemyśle mocy produkcyjnych z myślą o zwiększeniu zamówień zagranicznych wydaje się postępowaniem logicznym i głęboko rozsądnym.
Innowacje Morawieckiego? Piękne marzenia. Nasze wydatki na badania są żenująco niskie
Jakieś zagrożenia dla scenariusza, w którym stajemy się coraz większym eksporterem? Nawet kilka. Ale wiedząc o nich, przynajmniej część z nich, można ograniczać.
Zaszkodzić nam może osłabienie ożywienia gospodarczego na Zachodzie – z tym niewiele zrobimy, ale na razie to problem wyłącznie teoretyczny.
Zaszkodzić nam może również mocny wzrost wartości złotego – to jednak nierealne w warunkach aktualnej łagodnej polityki NBP, do tego blisko współpracującego z rządem, dla którego lekka inflacja jest rozwiązaniem idealnym z powodu mniejszych trudności z pokrywaniem ogromnych potrzeb budżetowych.
Problem ze wzrostem eksportu może pojawić się również, jeżeli nasze produkty podrożeją. A to możliwe, jeżeli firmy nie zwiększą wydajności. Z tym nie jest najlepiej. Wydajność pracy w przemyśle – wg GUS – w okresie styczeń-listopad wzrosła o 3,7 proc. w porównaniu do tego samego okresu ubiegłego roku. Nie jest źle, gdyby nie fakt, że w tym samym czasie przeciętne miesięczne wynagrodzenia brutto powiększyły się o 5,4 proc.
Czytaj więcej: Kosmosu z pewnością nie podbijemy. Budżet naszej kosmicznej agencji jest malutki.
Tylko zapomnieli tutaj napisać ze polski pracownik przemysłowy dostaje do kieszeni średnio 20% wytworzonego produktu. W tym czasie niemiecki 80%. Nie buduje się dobrobytu społecznego na szczęście nielicznych oligarchów – właścicieli biznesów. Chcecie podwyższyć wydajność? Zaczynajcie godnie ludziom płacić! A co do złotego to w obecnych warunkach on jest jednoczenie za drogi i za tani. Trzeba w końcu zdecydować – albo doprowadzić do parytetu 1 EUR = 1 PLN albo pozwolić 1 EUR = 8 PLN.