Spór o podatki w USA uderza w giełdy na świecie. Reforma Trumpa najbardziej ucieszy prezesów dużych firm

Koniec minionego tygodnia nie był udany dla inwestorów giełdowych. Akcje na niemal wszystkich giełdach świata taniały. Analitycy łączą to ze sporami dookoła kontrowersyjnej reformy podatkowej zaproponowanej przez Republikanów i ich porażką w wyborach stanowych w Wirginii i New Jersey.

W czwartek indeks WIG20 stracił 1,40 proc., w piątek 0,83 proc. Podobnie było na wielu europejskich rynkach. Za oceanem również przez dwa dni obserwowano spadki, choć ich skala była mniejsza niż w Europie. Co spowodowało niepokój inwestorów? W czwartek Wall Street teoretycznie nie bardzo miała czym się przejmować, bo w kalendarzu nie było bardzo ważnych publikacji makroekonomicznych.

– Nadal mówiono jednak o planie obniżki podatków. Republikanie w Senacie mieli opublikować swój (różny od Republikanów w Izbie Reprezentantów) projekt opóźniający cięcia podatków – miałyby wejść w życie w 2019 roku. Różne wypowiedzi na temat możliwości przyjęcia przez Kongres jakiegoś projektu budziły niepokój inwestorów. To doprowadziło do przeceny na europejskich giełdach – napisał w piątkowym komentarzu Piotr Kuczyński, analityk Xelionu.

Jego zdaniem ponadto obóz byków mogło niepokoić też to, że wybory gubernatorów i burmistrzów w stanach i miastach amerykańskich zaczęli wygrywać Demokraci. – Zdobywali przewagę większą niż prognozowana w sondażach. To ma o tyle znaczenie, że w przyszłym roku są wybory do Kongresu. Republikanie mogą starać się trzymać z daleka od Donalda Trumpa, a to może utrudnić tak istotną dla giełd reformę systemu podatkowego – uważa Piotr Kuczyński.

Przybywa bogatych i biednych. Czyli dlaczego Donald Trump wygra wybory w USA

Reforma podatkowa głównie dla najbogatszych

Zapowiadane przez Donalda Trumpa i Republikanów jako największe od lat 80. ubiegłego wieku cięcia podatkowe, są nie tylko wprowadzane z dużym opóźnieniem w stosunku do przedwyborczych deklaracji, ale również wywołują mnóstwo kontrowersji. I to nawet wśród samych Republikanów.

W czwartek republikańscy senatorzy przedstawili własną wersję reformy podatkowej, która – co wielu wydaje się wręcz kuriozalne – różni się w kilku ważnych punktach od tego, co wcześniej przedstawili ich partyjni koledzy z Izby Reprezentantów.

W obydwóch projektach mówi się np. o kluczowym obcięciu podatku od firm – odpowiednika naszego CIT – z 35 proc. do 20 proc. Ale amerykańscy senatorowie chcą to zrobić nie natychmiast, ale dopiero od 2019 roku.

Senatorowie i reprezentanci różnią się też między innymi w kwestii odpisów od podatku dochodowego kwot wydanych wcześniej na podatki stanowe i lokalne oraz mają inne zdane w kwestii zmniejszenia podatku spadkowego od odziedziczonych nieruchomości i liczby progów podatkowych.

Nie zgadzają ponadto w kwestii redukcji podatku, który płacą amerykańskie korporacje od zysków osiąganych za granicą. Teraz wynosi 35 proc., ma być obniżony do 12 lub 14 proc.
Uzgodnienie tych różnic pomiędzy dwoma izbami do końca roku, jak chcą Republikanie, może być trudne. Zwłaszcza, że niektóre zapisy są mocno krytykowane nie tylko przez Demokratów.

– Najbardziej podeskscytowaną grupą z powodu planowanej reform podatków są szefowie największych korporacji – powiedział np. w telewizji CNBC Gary Cohn, jeden z doradców ekonomicznych Białego Domu.

Opinia, że cięcia przyniosą największą ulgę najbardziej zamożnym Amerykanom potwierdzają wyliczenia publikowane przez różnego rodzaju grupy ekspertów. I tak np. wg Erniego Tedeschi, ekonomisty z firmy doradczej Evercore reforma podatkowa w wersji z Izby Reprezentantów zmniejszy obciążania podatkowe najbogatszych Amerykanów – tych którzy zarabiają powyżej milion dolarów rocznie – o blisko 7 proc.

Natomiast podatki pobierane od osób o przeciętnych dolarów zmniejszą się o około 1 proc., a tych najuboższych o około 0,3 proc. W tych wyliczeniach nie uwzględniono wspomnianego cięcia podatków dla firm. Ale one oczywiście również będą najbardziej korzystne dla bardzo dobrze zarabiających biznesmenów.

Donald Trump wybrał nowego szefa Fed. To doświadczony bankowiec i multimilioner

Demokraci zaczynają wygrywać w wyborach. Afera z genitaliami w tle

Na amerykańską reformę podatkową trzeba również popatrzeć w kontekście ostatnich wyborów stanowych i nadciągających uzupełniających do Senatu.

W Wirginii i New Jersey wybory na gubernatorów wygrali kandydaci Partii Demokratycznej. Demokratom udało się również z dużą przewagą obronić fotel gubernatora w Nowym Jorku.
Istnieje ponadto duże prawdopodobieństwo, że Republikanie przegrają wybory uzupełniające do Senatu, które 12 grudnia odbędą się w Alabamie. I to nie tylko dlatego, że poparcie dla Trumpa, według najnowszego sondażu Gallupa, wyraża 37 proc. Amerykanów, a dezaprobatę 57 proc.

W nadchodzących wyborach w Alabamie Republikanin Roy Moore prowadził do tej pory z demokratycznym konkurentem kilkoma punktami procentowymi. Jednak 9 listopada „Washington Post” opublikował artykuł o wykorzystaniu seksualnym, którego dopuścił się ponoć Moore w 1979 roku. Leigh Corfman, twierdzi, że wtedy Moore zaprosił ją do swojego domu, rozebrał się i kazał dotykać swoich genitaliów. Corfman miała wówczas 14 lat, Moore 32 i był asystentem prokuratora okręgowego.

„Washington Post” dotarł do trzech innych kobiet, z którymi Moore umawiał się, gdy one miały od 16 do 18 lat.

Jeżeli Republikanie stracą mandat senatorski z Alabamy, przegłosowanie reformy podatkowej w Senacie może stać się jeszcze trudniejsze, jeżeli w ogóle możliwe.

Podziel się artykułem