Irlandzki przewoźnik dalej tnie połączenia. W poniedziałek odwołał 56 połączeń, we wtorek nie poleci 55 jego samolotów. Wśród tych połączeń dziewięć miało rozpocząć się lub zakończyć na polskich lotniskach.
Irlandzki przewoźnik stworzył już specjalną stronę, na której można znaleźć informacje o połączeniach lotniczych, które anuluje. Co prawda lista ta na razie (stan na poniedziałkowy poranek) dotyczy tylko jego siatki połączeń do najbliższej środy włącznie, ale zawsze to trochę lepiej, niż dowiedzieć się o braku możliwości powrotu do domu z wakacji kilka godzin przed planowanym wylotem.
W rozmowie z dziennikarzem Guardiana Kenny Jacobs, dyrektor marketingu Ryanaira, twierdzi, że wykaz ten zawiera wszystkie anulowane połączenia do środy włącznie. Kolejne mają pojawiać się sukcesywnie – następny zestaw jeszcze w poniedziałek (18.09).
W sumie firma konsekwentnie realizuje swój absurdalny dla wielu pasażerów plan skasowania do 2 tys. połączeń w ciągu najbliższych 6 tygodni – to mniej niż 2 proc. wszystkich połączeń realizowanych przez irlandzkiego przewoźnika w tym czasie.
Problemy z pilotami i Norwegami
Ryanair nie powtarza już przedziwnych wyjaśnień mówiących o przyczynach masowego odwoływania lotów. Nie czytamy więc znowu, że to robione jest z powodu troski o punktualność… Sam Kenny Jacobs na twitterze przyznał się pośrednio do tego, co jest główną przyczyną najnowszych problemów Irlandczyków – brak pilotów.
..sorry and it’s because we messed up pilot holiday planning and are working hard to fix. Any impacted customers have will receive emails
— Kenny Jacobs (@Kenny_Jacobs) 16 września 2017
Co prawda ten brak, jak napisał, jest związany z zamieszaniem związanym z tym, że duża ich część postanowiła sobie zrobić urlop, ale w branży wszyscy wiedzą, że problem jest nieco inny.
Ryanair utracił nagle kilkudziesięciu pilotów, którzy przeszli do Norwegian Air. Łącznie od początku roku do norweskich linii przeszło od początku roku ponad 140 pilotów. Poinformował o tym niecałe dwa tygodnie temu Lasse Sandaker-Nielsen, dyrektor firmy ds. komunikacji w Norwegian Air.
Norwedzy wszystkich pilotów mają teraz około 400 – więc około 1/3 z nich to dawny personel Ryanaira. Piloci przechodzą od Irlandczyków do konkurencji, ponieważ – po pierwsze – otrzymują tam lepsze warunki od pięcioletnich kontraktów w Ryanairze, o których złośliwi mówią, że to śmieciówki w branży lotniczej.
A po drugie, Norwedzy stworzyli dla nich atrakcyjne oferty, po tym, jak załamały się rozmowy o współpracy linii Norwegian Air i Ryanair. Samo ich fiasko, to jednak nadal nie wszystko – 1 września szef Ryanaira Michael O’Leary, pytany przez branżowy serwis Travel Weekly o umowę z konkurentem z Norwegii rzucił, że kończą im pieniądze i mogą już nie latać za 4-5 miesięcy. – Trudno negocjować z kimś, kto może nie przetrwać zimy – dodał. Nie dziwne więc, że Norwedzy, mówiąc delikatnie, nieco się zdenerwowali.
Polscy pasażerowie nie mają najgorzej
Na udostępnionych już przez Ryanaira wykazie anulowanych połączeń jest stosunkowo niewiele tych, w których samoloty wystartują z Polski lub wylądują na naszych lotniskach.
W poniedziałek są takie cztery, we wtorek 5 – w tym np. lot pomiędzy Warszawą a Szczecinem i połączenie z Dublina do Krakowa oraz powrotne.